Nastał kolejny, pochmurny dzień w Forks. Edward w nocy poszedł na polowanie razem z Jasperem
i Emmett’em, więc całą noc spędziłam przy Renesmee patrząc jak śpi. Dochodziła
już ósma i poszłam do kuchni przygotować jakieś śniadanie dla małej, bo
wiedziałam , że lada moment się obudzi.
Kiedy wyjmowałam z lodówki składniki na omlet usłyszałam ciche kroki. Nessie schodziła zaspana, przecierając jeszcze oczka.
- Cześć kochanie. – przywitałam się – Jak się spało?
- Cześć mamo, dobrze. A gdzie tata?
- Poszedł w nocy na polowanie. Pewnie zaraz wróci. Mogą być na śniadanie omlety?
- Taak! – krzyknęła zadowolona – Z pieczarkami i szczypiorkiem.
- Dobrze. – zaśmiałam się
Po chwili do domu wszedł Edward. Nessie zerwała się natychmiast z krzesła, na którym siedziała i rzuciła mu się w ramiona.
- Cześć brzdącu – powiedział trzymając córkę na rękach i śmiejąc się
Wyłożyłam omlet na talerz i postawiłam na stole. Mój mąż posadził Renesmee na krześle i podał jej sztućce.
- Ty się ze mną nie przywitasz? – spytał patrząc na mnie i uśmiechając się łobuzersko
Podeszłam do niego bliżej i pocałowałam go czule w usta wyrażając w tym pocałunku całą miłość do niego.
- Znacznie lepiej – zamruczał
- Pojedziemy dziś do dziadka? – spytała Nessi
- Jak ładnie zjesz to może… - odpowiedziałam
Nessie szybko zjadła śniadanie i pobiegła do łazienki się umyć. Kiedy myła ząbki naszykowałam jej zieloną sukienkę, którą kupiła jej Esme. Ubrała się i samodzielnie wybrała dodatki : buty i sweterek. Uwielbiała się stroić.
- Jestem gotowa. Możemy jechać?
- Tak z rana? Charlie jest pewnie w pracy kochanie. – powiedział Edward
Nessie zasmucona spuściła głowę. Popatrzyliśmy z Edwardem na siebie.
- To może pójdziemy do babci Esme? Na pewno się ucieszy. – zaproponował
Renesmee rozchmurzyła się i z zadowoleniem przystała na tę propozycję.
Wyszliśmy z domu i rzuciliśmy się biegiem do ogromnego domu, w którym mieszkała reszta rodziny.
- Witam , witam. – powiedział Emmett, kiedy weszliśmy do środka
- Cześć – przywitaliśmy się.
W salonie zastaliśmy tylko jego i Jaspera. Nessie podeszła do nich i dała i po buziaku po czym usiadła Jasperowi na kolanach. Zawsze mówiła że jest jej ulubionym wujkiem, a wtedy Emmett robił się strasznie zazdrosny. Mój szwagier odwzajemniał sympatię córki i zawsze chętnie się z nią bawił.
- Nie ma Esme? - spytałam
- Pojechała z dziewczynami po jakieś zakupy, ale niedługo wrócą, bo wyjechały jakąś godzinę temu. – odpowiedział Jazz
- Wątpię żeby tak szybko wróciły z zakupów. – zaśmiał się Edward
- Pojechały po jakieś jedzenie, dla zachowania pozorów.
- A no to w takim razie niedługo wrócą.
Alice, Rose i Esme wróciły zaledwie 20 minut po naszym przyjściu.
Rozpakowały zakupy i przyłączyły się do naszych rozmów. Moje kontakty z Rose stały się niemal doskonałe. Byłyśmy przyjaciółkami od czasu narodzin Nessie, co bardzo mnie cieszyło.
- Nessie, napijesz się soczku? – spytała troskliwie Esme
- Poproszę.
Esme podeszła do szafki i wyjęła z niej karton z świeżo zakupionym sokiem pomarańczowym.
Nessie duszkiem wypiła całą szklankę soku i podziękowała babci.
Spędziliśmy ze sobą bardzo udane popołudnie.
- Mamo… Charlie już wrócił?
Spojrzałam na zegarek dochodziła piętnasta.
- Tak kochanie. Już powinien być.
- Możemy już jechać?
- Tak. – zaśmiałam się
- Poczekajcie drogie panie. Pójdę po samochód.
- Możesz pożyczyć mój. – powiedział Jazz, który niedawno sprawił sobie nowe auto
- Nie wiem czy to dobry pomysł… - zaczęłam
- Czemu nie? – spytał mój mąż
- Ten samochód ma pod maską 700 koni .Masz zamiar wieść tym swoje dziecko?
Edward tylko westchnął i poszedł do naszego kamiennego domku po swoje volvo. Po kilku minutach czekał na nas przed domem Cullenów.
Pożegnałyśmy się z rodziną i wyszłyśmy na zewnątrz. Nessi usiadła z tyłu, ponieważ Charlie zawsze przypominał nam, że to bardzo niebezpieczne, kiedy dziecko siedzi z przodu na kolanach. Byliśmy wampirami, więc nic nikomu by się nie stało, ale Charlie o tym nie wiedział.
- Kochanie mam nadzieję, ze nie jesteś na mnie zły.
- Nie jestem. Nie potrafię być na Ciebie zły.
- To dobrze. – powiedziałam i pocałowałam go w policzek
- Ale paskudna pogoda. – powiedziała Nessie, kiedy zaczął padać bardzo silny deszcz
- Tu zawsze jest taka. – odparłam
- Tatoo…
- Tak?
- Możemy potem pojechać jeszcze do Jacoba?
- Zobaczymy Nessie, ale wątpię. Za każdym razem, gdy jedziemy do Charliego spędzacie kilka godzin na wariowaniu , więc nie wiem czy starczy Ci sił.
- Starczy. – odparła pewnie.
- Dobra. Niech będzie. – powiedział kiedy podjeżdżaliśmy pod dom Charliego.
Kiedy wyjmowałam z lodówki składniki na omlet usłyszałam ciche kroki. Nessie schodziła zaspana, przecierając jeszcze oczka.
- Cześć kochanie. – przywitałam się – Jak się spało?
- Cześć mamo, dobrze. A gdzie tata?
- Poszedł w nocy na polowanie. Pewnie zaraz wróci. Mogą być na śniadanie omlety?
- Taak! – krzyknęła zadowolona – Z pieczarkami i szczypiorkiem.
- Dobrze. – zaśmiałam się
Po chwili do domu wszedł Edward. Nessie zerwała się natychmiast z krzesła, na którym siedziała i rzuciła mu się w ramiona.
- Cześć brzdącu – powiedział trzymając córkę na rękach i śmiejąc się
Wyłożyłam omlet na talerz i postawiłam na stole. Mój mąż posadził Renesmee na krześle i podał jej sztućce.
- Ty się ze mną nie przywitasz? – spytał patrząc na mnie i uśmiechając się łobuzersko
Podeszłam do niego bliżej i pocałowałam go czule w usta wyrażając w tym pocałunku całą miłość do niego.
- Znacznie lepiej – zamruczał
- Pojedziemy dziś do dziadka? – spytała Nessi
- Jak ładnie zjesz to może… - odpowiedziałam
Nessie szybko zjadła śniadanie i pobiegła do łazienki się umyć. Kiedy myła ząbki naszykowałam jej zieloną sukienkę, którą kupiła jej Esme. Ubrała się i samodzielnie wybrała dodatki : buty i sweterek. Uwielbiała się stroić.
- Jestem gotowa. Możemy jechać?
- Tak z rana? Charlie jest pewnie w pracy kochanie. – powiedział Edward
Nessie zasmucona spuściła głowę. Popatrzyliśmy z Edwardem na siebie.
- To może pójdziemy do babci Esme? Na pewno się ucieszy. – zaproponował
Renesmee rozchmurzyła się i z zadowoleniem przystała na tę propozycję.
Wyszliśmy z domu i rzuciliśmy się biegiem do ogromnego domu, w którym mieszkała reszta rodziny.
- Witam , witam. – powiedział Emmett, kiedy weszliśmy do środka
- Cześć – przywitaliśmy się.
W salonie zastaliśmy tylko jego i Jaspera. Nessie podeszła do nich i dała i po buziaku po czym usiadła Jasperowi na kolanach. Zawsze mówiła że jest jej ulubionym wujkiem, a wtedy Emmett robił się strasznie zazdrosny. Mój szwagier odwzajemniał sympatię córki i zawsze chętnie się z nią bawił.
- Nie ma Esme? - spytałam
- Pojechała z dziewczynami po jakieś zakupy, ale niedługo wrócą, bo wyjechały jakąś godzinę temu. – odpowiedział Jazz
- Wątpię żeby tak szybko wróciły z zakupów. – zaśmiał się Edward
- Pojechały po jakieś jedzenie, dla zachowania pozorów.
- A no to w takim razie niedługo wrócą.
Alice, Rose i Esme wróciły zaledwie 20 minut po naszym przyjściu.
Rozpakowały zakupy i przyłączyły się do naszych rozmów. Moje kontakty z Rose stały się niemal doskonałe. Byłyśmy przyjaciółkami od czasu narodzin Nessie, co bardzo mnie cieszyło.
- Nessie, napijesz się soczku? – spytała troskliwie Esme
- Poproszę.
Esme podeszła do szafki i wyjęła z niej karton z świeżo zakupionym sokiem pomarańczowym.
Nessie duszkiem wypiła całą szklankę soku i podziękowała babci.
Spędziliśmy ze sobą bardzo udane popołudnie.
- Mamo… Charlie już wrócił?
Spojrzałam na zegarek dochodziła piętnasta.
- Tak kochanie. Już powinien być.
- Możemy już jechać?
- Tak. – zaśmiałam się
- Poczekajcie drogie panie. Pójdę po samochód.
- Możesz pożyczyć mój. – powiedział Jazz, który niedawno sprawił sobie nowe auto
- Nie wiem czy to dobry pomysł… - zaczęłam
- Czemu nie? – spytał mój mąż
- Ten samochód ma pod maską 700 koni .Masz zamiar wieść tym swoje dziecko?
Edward tylko westchnął i poszedł do naszego kamiennego domku po swoje volvo. Po kilku minutach czekał na nas przed domem Cullenów.
Pożegnałyśmy się z rodziną i wyszłyśmy na zewnątrz. Nessi usiadła z tyłu, ponieważ Charlie zawsze przypominał nam, że to bardzo niebezpieczne, kiedy dziecko siedzi z przodu na kolanach. Byliśmy wampirami, więc nic nikomu by się nie stało, ale Charlie o tym nie wiedział.
- Kochanie mam nadzieję, ze nie jesteś na mnie zły.
- Nie jestem. Nie potrafię być na Ciebie zły.
- To dobrze. – powiedziałam i pocałowałam go w policzek
- Ale paskudna pogoda. – powiedziała Nessie, kiedy zaczął padać bardzo silny deszcz
- Tu zawsze jest taka. – odparłam
- Tatoo…
- Tak?
- Możemy potem pojechać jeszcze do Jacoba?
- Zobaczymy Nessie, ale wątpię. Za każdym razem, gdy jedziemy do Charliego spędzacie kilka godzin na wariowaniu , więc nie wiem czy starczy Ci sił.
- Starczy. – odparła pewnie.
- Dobra. Niech będzie. – powiedział kiedy podjeżdżaliśmy pod dom Charliego.
Kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych, chociaż jest to dopiero początek <3 Pisz, pisz, pisz dalej! ;)
pierwszy raz czytam tak dobrą kontynuację zmierzchu :) będę odwiedzać bloga
OdpowiedzUsuńWow, powiem ci że nie zabardzo lubię zmierzch, ale ty fajnie to piszesz, poza tym ciekawi mnie dalsza część Przed świtem, no bo druga część dopiero w listopadzie;( A i przy okazji wpadnin też do mnie, bo widzę że jesteś nowa, a mojego bloga chyba jeszcze nie znasz. Oto on: http://damon-and-elena-kocham-cie-na-wieki.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie i Pozdrawiam:* Czekam na nn;)
Mi się bardzo podoba i z niecierpliwością czekam na następny rozdział, fajnie, ze jest pisane z innej perspektywy :)
OdpowiedzUsuńBlog:http://damon-elena-nowe-zycie-po-zyciu.bloog.pl/
Świetna notka. Nie mogę się doczekać nowej. Jesteś super, pisz dziewczyno dalej.
OdpowiedzUsuńsuper notka
OdpowiedzUsuńDzięki za link do bloga.! Wiedziałam, ze będzie świetny. Jesteś niesamowicie uzdolniona w tej dziedzinie :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na mala-duza-bella-swan.blog.onet.pl
Pozdrawiam i życzę weny ;)
Wow. Super. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńja również. :)))
OdpowiedzUsuń